wtorek, 7 czerwca 2011

Rozdział I: Niepokój

W pomieszczeniu panowała napięta atmosfera. Trójka Magów już od kilku godzin próbowała rozwikłać tajemnice. Pytania bez odpowiedzi ciągle się mnożyły. Nikt nie potrafił przewidzieć działań Czarnego Maga, a jedyny szpieg zamilkł przed kilkoma tygodniami. Woleli nie myśleć, jak okrutną śmiercią zginął. Na jego następcę nieprędko ktoś się zgłosi. Wprawdzie samobójców wśród Isegrian nie brak, jednak na to stanowisko potrzebowano ludzi wyszkolonych, a z tymi mieli problem od dawna. Na dodatek sprawdziło się to, czego tak bardzo się bali. W ich szeregach także krył się zdrajca. Każda próba wykrycia go kończyła się kłótniami i wzajemną nieufnością. Rada rozdzieliła zadania na poszczególne grupy, zabraniając jakiejkolwiek komunikacji. Mieli nadzieję, że w ten sposób szpieg nie zdoła przekazać wszystkich informacji. W prawdzie brali pod uwagę, że szpicel nie musi działać w pojedynkę, jednak nawet kilku nie zdoła prześledzić wszystkich planów.
Ale najważniejsza była sprawa Aslary. Jedynego niemagicznego kraju, w którym wszystko związane z mocą przynosi śmierć lub więzienie. Zwykłą rozmowę można przepłacić utratą wolności czy języka. Tym bardziej nieprawdopodobna wydała się wiadomość, iż kilkoro tamtejszych dzieci obdarzonych zostało olbrzymią mocą. Żadna osoba z Indenrow nie miała wstępu do państwa bez specjalnego zezwolenia Lorda, a od ponad stu lat nikt takiego nie dostał.
- Bez sensu! – powiedział blondwłosy elf, rzucając wiecznym piórem. Metalowa końcówka wbiła się w rozłożoną mapę, wskazując tereny położone w sąsiedztwie puszczy. – Banda dziesięcioletnich Magów.
- Nie stanowią dla nas zagrożenia – zauważyła kobieta. Długie, ciemne włosy okalały jej twarz i swobodnie spływały na ramiona. Brązowe tęczówki z uwagą obserwowały towarzyszy, a delikatne zmarszczki wokół oczu i ust zdradzały dojrzały wiek.
- Na razie – zgodził się blondyn. - To nie są dzieci z wrodzonymi darami. Ktoś musi nad nimi czuwać, inaczej Lord dawno by je zgładził.
- W jednej kwestii królowa ma rację – przyznał drugi mężczyzna. – To nie dzieci stanowią zagrożenie, a ich twórca. A póki co, nikt....
- Więc mamy spokojnie siedzieć, tak?! – krzyknął Larian wyzywająco, patrząc w oczy Maga. Kobieta westchnęła, przewidując kolejną kłótnię. Zrezygnowana podparła głowę na dłoni i zaczęła uważnie przyglądać się pożółkłemu papierowi, który przedstawiał Indenrow i sąsiednie królestwa.
- Nie wiemy, kto i w jakim celu je stworzył – odpowiedział Viden ze spokojem, patrząc na kompana.
- Kto?– mówił, zaciskając pięści. Pochylił się nad stołem, chcąc ostrym wzrokiem zmusić Maga do przyznania racji. - On! Po co? Żeby nas zniszczyć!
- Nie sądzę – zaprzeczył, ukrywając irytację. – Raczej na jego zlecenie.
- Na to samo wychodzi!
- Gdyby chciał Magów-Wojowników, porwałby sobie anielskie dzieci. Nie pieczętowałby mocy w ludzkich.
- Porwania aniołów wzbudziłyby podejrzenia, a ludzie z Aslary nikogo nie obchodzą.
- A co z tą trójką? – wtrąciła czarnowłosa. – Oni niepokoją  mnie najbardziej. Są dużo starsi od pozostałych. W dodatku mieszkają w tej samej wiosce, na granicy z puszczą.
- Owszem – przyznał mężczyzna. – Mogli być jednymi z pierwszych. Lub moce odziedziczyli po przodkach.
- Wprawdzie wielu Isegrian opuściło te krainy, ale to za duży zbieg okoliczności. Ponadto zjawili się Sa’ele – przypomniała.
Przelotne spojrzenie na towarzyszy dało jej pewność, że przynajmniej ta sprzeczka szybko się rozwiała.
Mag zamyślił się chwilę. Jego zielone oczy wpatrywały się w rozłożoną na dużym, prostokątnym stole starą mapę. Przedstawiała całe Indenrow wraz Aslarą i Smoczymi Wyspami. Brakowało tylko Samotnej Wyspy, oddalonej od reszty i położonej daleko na zachód od archipelagu Akari. Larian wykorzystał ten czas do ukrycia irytacji i zdenerwowania. Nie lubił być wyprowadzany z równowagi, a coraz częściej mu się to zdarzało.
- Tę dziewczynę, - zaczął ostrożnie Viden, - zapieczętowałem ja.
- Ty?! – spytali towarzysze chórem.
- Podczas mojego ostatniego pobytu na Aslarze. Jej rodzice byli przerażeni. To zwykli ludzie przestrzegający prawa. Córka-czarownica sprowadziłby śmierć na całą rodzinę. Błagali mnie, żebym ją zabrał. Nie zgodziłem się, ale zaproponowałem zapieczętowanie umiejętności. Do czasu, aż dorośnie.
- Uprzedziłeś tych ludzi, że wrócisz po ich dziecko? – zapytał Larian, układając wargi w coś na kształt uśmiechu.
- Po co? Żeby przez lata zmienili zdanie, powiadomili Lorda i czekali z zasadzką? – spytał z wyzwaniem w oczach.
- Oh, cóż za przejaw rozsądku.
Widząc kpiący uśmiech Maga Mien postanowił szybko to przerwać. Perspektywa wysłuchiwania kolejnej wojny na słowa między tą dwójką nie była zbyt kusząca, zwłaszcza w tej chwili.
- Tak czy inaczej, musimy pofatygować się do Aslary – oznajmiła władczo. – Ktoś chętny?
- To bardzo ryzykowne – przyznał blondyn. - Jeśli natkniemy się na tych Magów, a biorąc pod uwagę liczbę dzieci, będzie ich co najmniej kilkunastu, zginiemy.
- Prędzej czy później ktoś będzie musiał sprawdzić, co się tam dzieje.
- Z tą trójką chciałbym spotkać się osobiście – powiedział Viden. – Jeśli chodzi o dzieci, poleciłbym tę sprawę Cieniom.
- Niewielu ich mamy. Lepiej, żeby nikt nie dowiedział się, czego szukamy. Tamtych Magów chronią, nas nie będą. A Sa’ele nie chadzają tam tylko na spacerki.
- Nie – przyznała Mien. - A teraz... – zaczęła, lecz urwała nie będąc pewną, czy kończyć. – Co z przepowiednią?
Larian poruszył się niespokojnie. Gniewnie patrzył na Maga, ciekaw, jak tym razem będzie go przekonywał do wiary w słowa Medium.
- Jeszcze nigdy się nie pomyliły.
- Doprawdy? – spytał z kpiną. - Mam wymieniać w porządku chronologicznym czy alfabetycznym?
Mien już pożałowała swojego pytania. Ta dwójka zdecydowanie nie powinna pracować razem.
- Nie mówię o przemądrzałych kapłanach, którzy sami uznali się Medium. Ale te prawdziwe od wieków nas ostrzegają i, jak dotąd, wszystko się sprawdziło.
- Oh, naprawdę? Iveta zginęła, Twierdza upadła, On żyje, Indenrow nie zrównano z piachem....
- Larianie! – przerwał zirytowany. – Tak do niczego nie dojdziemy.
Elf zamknął powieki, oddychając głęboko. Gdy już wyciszył niepotrzebne w tym momencie myśli, odezwał się zupełnie spokojny:
- Więc kogo wyślemy?
- Znam idealną osobę, jednak przekonać go może być trudno.
- Eradil. – Zgadywała kobieta. – Wiesz, gdzie go znaleźć?
- Jeszcze nie. Myślę, że możemy poczekać do lata. Przez ten czas znajdę go i odwiedzę kilku znajomych. Tymczasem pomyślcie, kogo wyślecie z misją.
- Amarin – rzucił Larian.
- Niezły pomysł. Miasto odpocznie od niego przez parę dni.
- Jakby Eshan i Liem nie radzili sobie bez niego – powiedziała ciemnooka.

4 komentarze:

  1. Świetny wystrój. I całość fajna. Widać, że siedzisz kurcze w tym fantasy xD Powiadamiaj mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mikuuuuuuuuuuuusiaaaaaaaaaa! Jak się cieszę, że będę miała okazję przeczytać kolejne Twoje boskie twory :D Nawet nie wiesz jaki mam zaciesz na mordce^^.
    Historia świetnie się zapowiada, zwłaszcza, że ja lubię zagadkowe historie i do tego Elfy^^. Trafiłaś w mój gust. Wszystko zacznie się rozwijać powoli i będzie świetnie! Ahh, już nie mogę doczekać się kolejnych notek ;). Powiem, ze te kłótnie mnie śmieszyły. Były takie.. Takie rozwalające xD.
    Czekam na kolejną notkę ;*;*
    Kimi

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz,mimo totalnego zagmatwania na początku ( no przepraszam, no! nie bij D: ) dało się w miarę ogarnąć. Myślę, że z czasem upodobam sobie jakiegoś bohatera, a przy okazji nauczę się imion i takie tam inne pierdoły będę rozróżniała.
    Fabuła zapowiada się naprawdę nieźle, mam jednak nadzieję, że wszystko będzie miało swój czas i miejsce w całej akcji.
    Hym, hym. Na razie nie mogę zbyt wiele napisać, bo zbyt wiele tu nie ma :3 Jednak na pewno w niekrótkim czasie znowu się coś pojawi i będę mogła więcej powiedzieć.
    Życzę weny i powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapowiada się na coś naprawdę świetnego. Uwielbiam sagi wszelkiego rodzaju.
    Może będę miała kłopoty z zapamiętaniem imion, ale po jakimś czasie się przyzwyczaję. :D
    Czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń